PRYZMAT 6

– A lustro to gdzie?- pytająco, pomyślałam na głos.

Wprawdzie spodobała mi się bluza, ale dobrze by było wiedzieć czy tylko wewnętrznie do mnie pasuje, czy też i zewnętrznie. Wnet ujrzałam na końcu sklepu ścianę lustrzaną. O tam, za regałami. Przeszłam więc w jej stronę, instruując najmłodszego z synów, już niespełna siedmiolatka, żeby pozostał na miejscu i popilnował naszego szpargalstwa czyli zakupów z poprzednich sklepów.

Udałam się w zamierzone miejsce. Tam przed własną podobizną okręciłam się kilka razu, przeszłam w prawo i w lewo. W końcu zadowolona, wracam do pociechy, a tu… niespodzianka. Mój najmłodszy syn właśnie rozebrał manekina. Przystanęłam obok niezauważona i obserwowałam. To był mini manekin płci żeńskiej, taki od ud w górę. Ktoś go postawił na podłodze. Przez moje dziecko został odkoszulkowany. Sterczały mu nagie piersi. Tymczasem młody sprawdzał właśnie ich miękkość. Tu zostałam zauważona.

– Dlaczego rozebrałeś manekina? – spytałam

– Chciałem sprawdzić co ma pod koszulką – odparł z tym swoim wielkim uśmiechem na twarzy.

Rozejrzałam się dookoła, nikogo jednak nie dojrzałam. Kupujących brak, a sprzedawców i tak nie da rady spotkać w tym sklepie.  Oni zwykle siedzą przy stoliku obok kasy i patrzą w monitory. Cały teren sprzedażowy jest naszpikowany „ oczami wielkiego brata”.

– Ubierz już tego manekina – dodałam, widząc, że ten nadal stoi rozebrany w czasie, gdy mój podopieczny już znalazł sobie nowe wyzwanie.

 

Wieczorem, przy kolacji poruszyłam temat popołudniowych zakupów. Było wesoło jak to zwykle przy tego typu rozmowach.

-Ja tu podchodzę i patrzę, a manekin ma podniesioną bluzkę… a ten sobie sprawdza piersi, jakie są w dotyku…

Wszystkie chłopaki chichotały. A ten z centrum uwagi, to chyba najgłośniej.

– Normalnie poczułam się dziwnie, tak jak wtedy w sklepie budowlanym – kontynuowałam relację

Sklep budowlany. To było kilka lat temu. Ówczesny rozrabiaka miał około dwóch lat. Stałam w kolejce do kasy. Niedaleko kasy była ustawiona ekspozycja łazienek. Prysznice, wanny i… sedesy. Dziecko stało obok mnie, chwila zagapienia. Dziecka brak. Rozglądam się na boki, potem do tyłu… Jest, stoi odwrócony do mnie czterema literami. Nagle niespodziewanie ściąga spodnie i… przygotowuje się do oddania moczu w wystawiony na pokaz, oczywiście odłączony od kanalizacji sedes. W ostatniej chwili do niego podbiegłam. Chłopiec kompletnie nie rozumiał, dlaczego mu nie pozwoliłam na opróżnienie pęcherza. Nie wiem co to by było, gdyby ochrzcił wspomnianą atrapę nowoczesnego wychodka swoim moczem. Może lepiej się nad tym nie zastanawiać. Lepiej uczcić to wspomnienie uśmiechem.

– A wiecie co zrobiłem jeszcze, kiedy mama nie patrzała? – zanosząc się śmiechem siedmiolatek zapytał swoich braci

Nie przerywałam mu, żeby nie spłoszyć opowieści.

-Tam był drugi manekin… to był facet… i zajrzałem mu do spodenek, sprawdzałem czy ma penisa.

Towarzystwo pokładało się ze śmiechu, a ten kończył swoją historyjkę

– I nie miał, tam gdzie powinien go mieć miał ucięte… i było pusto

 

Cóż za złudzenie. Plastikowa, czarna kobieta z twardymi piersiami. Połowa mężczyzny bez penisa. Mężczyzny to pewnie dlatego, że bez cycków. No i ten sedes na środku sklepu. Dziecko pewnie wnioskowało : ktoś go tam postawił, widocznie pomyślał o tym, że może komuś zachce się sikać i każdy może tam sikać.

W oczach dziecka nasz świat jest skomplikowany, jakże mocno skomplikowany, ciągle trzeba uważać żeby nie dać się nabrać.  

Dodaj komentarz