SZTUCZNY WYŻ

…hej – przed- szkole – u- ko – chane
co – bez – cie – bie –  zro – bię – ja
mo – że –  jednak – tu – zo – stanę
je – szcze – rok – lub – dwa…

Taką piosenką w czerwcu dzieci żegnały przedszkole. Dla grupy to był ostatni wspólny występ.  Po nim niektórzy już nigdy nie spotkają się ze sobą. Kilkoro z nich jeszcze przez miesiąc letnich dyżurów placówki miało okazję ze sobą przebywać, aż do dziś. Dziś były pożegnania, przytulaki, życzenia i całusy. Ostatni dzień sierpnia kończy pewien etap w ich życiu. Także w życiu mojego najmłodszego dziecka, które jako ostatni rocznik dane mi było przetrzymać jeszcze przez rok w przedszkolu. Rocznikowo jest to więc siedmiolatek, choć siedem lat będzie miał dopiero przy samym końcu miesiąca grudnia.

 

Zdaniem nauczycielki przedszkolnej byłoby błędem, gdyby poszedł do szkoły rok wcześniej. Postępy jakie uczynił przez ostatni rok były znaczne. Sprawę poruszano nawet na radzie, tak wielkiego przeskoku rozwojowego dokonał  w sferze werbalnej i ruchowej. W przedszkolu miał czas na taką naukę, proces odbywał się bezboleśnie i bez nacisków.

 

A jutro? Jutro będzie wtorek, jutro będzie wrzesień.

 

– jak powinni się przygotować rodzice na ten pierwszy dzień swojego dziecka w szkole, jak mogą mu pomóc? – pytał spiker  radiowy jakąś bliżej nieokreśloną specjalistkę

– wstać odpowiednio wcześnie, żeby nie narażać dziecka na dodatkowy stres jakim jest pośpiech. Zjeść z nim lekki posiłek i… zachować spokój 

 

Ach spokój. Niby przerabiam temat już trzeci raz, niby spokojna jestem. Jednak w środku w każdym wychowującym dziecko (dzieci) rodzicu jest niepewność. Wie, że dalej będzie trudniej. Trzeba będzie pomóc dziecku opanować literki, cyferki i nową rzeczywistość szkolną (przerwy, obiady).  Jak długo będzie trwało zanim przywyknie, przystosuje się do krzesła, twardej ławki, dzwonka i nowej wychowawczyni?  Zapewne im krócej tym lepiej.

 

Najgorszy w całej tej reformie będzie los tych właśnie dzieci, które jutro zaczną edukację. Dwa roczniki siłą wepchnięto do podstawówki. Siedem klas pierwszych w małej szkole, to dużo, to o wiele za dużo. Ja jestem rocznikiem z wyżu, chodziłam do tej samej podstawówki co moje dzieci. Szkoła była przepełniona. Jednak nigdy nie było w niej siedmiu klas pierwszych. Za sześć lat te siedem klas będzie szukało dla siebie miejsca w gimnazjum, potem w szkole średniej. Czy ktoś o tym pomyślał, czy to może zbyt odległy i nieistotny temat? 

Dodaj komentarz