WIELOŚWIAT

Grubym „sznurkiem” przywiązuję się do ludzi. Ciągną, kiedy chcą odejść, kiedy ja odchodzę… ciągną. Spieram się z nimi, dyskutuję w kółko wyciągając te same argumenty, jak to człowiek ma w zwyczaju. To nasza próba, tak właśnie szukany doskonałej na naszą relację długości „sznurka”. Czasem ktoś szarpnie, wtedy lecę za nim, jak wózek czterokołowy, ciągnięta tak długo, na jak długo mu sił wystarczy, by mnie ciągnąć, tak długo na ile mi starczy odwagi, żeby poddać się jego kaprysowi, jego teorii, punktowi widzenia, pogodzie… Staram się robić to tak, aby rozjaśnić mu ścieżki, by mógł bez przeszkód prowadzić mnie, prowadzić siebie, nas prowadzić i nie wiadomo kogo jeszcze.

Prędzej, czy później przestaje ciągnąć, siada zmęczony, pije sok z pomarańczy i zagryza kruche ciastko z marmoladą w polewie czekoladowej. Oddycha trochę za szybko, ja też jeszcze nie odzyskałam równowagi, ale pomału oboje wyrównujemy pulsy. Schodzi z nas gorączka.

Patrzę na niego, na tego, za którym jeszcze przed momentem pędziłam i nie mogę się nadziwić, jak bardzo się zmienia. Rysy mu łagodnieją, oczy wypełnia spokój, a kiedy mnie częstuje swoim posiłkiem, wszystko zdaje się być na swoim miejscu, nawet ta pogoń, bo przecież to o wspólne spędzenie czasu chodziło, co prawda w sposób z lekka urozmaicony, ale jakby nie patrzeć ostatecznie nagrodzony. Myślę sobie, że chyba jest zadowolony z tego, że nadal przy nim jestem, że nie zdołał uciec do swojej samotni, zamykając się na trzy spusty przed światem: moim, twoim, jego i ich także. Jest ze mną, jestem z nim, jest z wami, jesteśmy ze sobą. Być może uratowałam jakiś świat, przynajmniej na teraz, być może mój świat został uratowany… ale skąd wiedziałam, że warto?

Wieloświat zamknięty w ludzkich twarzach, skłania mnie do ciągłych wędrówek w poszukiwaniu coraz to nowych form zachowań własnych i cudzych, po czym wydobywaniu tych, które pozwolą mi poczuć się wśród innych światów, jak u siebie. Znam dobrze własne położenie w tym kosmosie, więc kręcę się tak, jak powinnam. Nie ustanę w tej czynności do samej śmierci.

Jeśli nie szukamy „sznurka” dla zawiązania relacji z tym i z tamtym ludzkim światem, oplatamy się problemami i nieruchomiejemy wśród ogólnego ruchu. Jeśli tak się stanie, będziemy musieli czekać, czasami bardzo długo, aż ktoś nas dostrzeże takich poplątanych i rozplącze, a potem pozostanie w bezpiecznej odległości, tak długo jak długo będzie trzeba, abyśmy na nowo nabrali pędu.

8 myśli w temacie “WIELOŚWIAT

    • Renata Winczewska 14 kwietnia, 2024 / 4:23 pm

      Wszystkich nie powinno się skreślać. Trzeba mądrze wybierać. Ta garstka znajomych, jest jak najbliższe planety w wielkim kosmosie :))

      Polubione przez 1 osoba

  1. świechna 14 kwietnia, 2024 / 11:47 am

    Czy w tej formie spędzania czasu z ludźmi z którymi musimy się kłócić jest miejsce na ludzi z którymi nie musimy się kłócić, bo są szczęśliwi, dobrzy, ciekawi i mili i my to akceptujemy? 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Renata Winczewska 14 kwietnia, 2024 / 4:39 pm

      To dobrodziejstwo mieć tak pozytywnych ludzi (dobrych, szczęśliwych, miłych) w bliskości. W ostatnim roku spotkałam kilka takich osób i było bardzo przyjemnie, ale zauważ, że często gdzieś obok nich są i osoby, które uparcie wystawiają kolce w naszą stronę i to nie dlatego, że im coś zrobiliśmy, ale ot tak na wszelki wypadek, wyprzedzająco… nie wiemy jakie traumy hoduje człowiek żyjący obok nas. I co najciekawsze takim kłującym osobom najbardziej przeszkadza szczęście ludzi obok, do którego sami nie potrafią nic dobrego dołożyć, żeby było jeszcze większe i większe to wspólne szczęście.
      Im więcej jest ludzi szczęśliwych w naszym otoczeniu, tym lepiej jest nam samym.

      Polubienie

      • świechna 14 kwietnia, 2024 / 4:57 pm

        Nie wiemy, jakie traumy hoduje, ale ta wiedza nie jest nam do niczego potrzebna (nie jesteśmy przecież psychologami, którym płacą za porady). To po stronie każdego człowieka z osobna leży obowiązek dbania o własny dobrostan i rozwój. Jeśli ktoś wystawia do mnie kolce, a nie jest jeżem, dystansuję się, dla własnego zdrowia psychicznego.

        Polubienie

      • Renata Winczewska 14 kwietnia, 2024 / 10:10 pm

        Gdyby to było takie łatwe. Wtedy z powierzchni ziemi znikłaby większość problemów. Niestety, ale Ci ludzie z kolcami pną się szybciej i wyżej niż przeciętni, co widać po sytuacji na świecie.

        Polubienie

      • świechna 14 kwietnia, 2024 / 11:08 pm

        Być może tak jest, że ludzie z kolcami pną się szybciej, ale oni mogą być tylko naszą pracą, nie muszą nam wypełniać całego dnia. Co innego jednak, gdy takie osoby sami sobie wybieramy, np. na partnerów, albo trwamy w relacjach, które źle na nas działają, np. pozostajemy w kontakcie z rodzicem, który nas nawet nie lubi. Twój tekst przywiódł mi na myśl właśnie takie sytuacje.

        Polubione przez 1 osoba

      • Renata Winczewska 15 kwietnia, 2024 / 11:36 am

        Z takim człowiekiem z kolcami ja bym całego dnia nie chciała spędzać, ale nie każdy wybór jest nasz. Wchodząc np w jakieś środowisko mamy danych pewnych ludzi. Możemy lawirować w obrębie tych, których lubimy, dopóki kogoś (niespołecznego) nie zaboli dobra atmosfera.
        Zaś świadomy wybór partnera, to jednak często wynik pracy nad sobą, bo tak jak piszesz rodzice są różni i rodzeństwo i jakieś zamierzchłe koleżeństwo… no trzeba sobie to przetrawić i poodcinać co się da, czy jak piszę we wpisie pozostawić tylko to, co warto uratować.

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz