MŁODOŚĆ MA SWOJE PRAWA

Jakie to jest smutne, że pracownik z doświadczeniem, stażem pracy i umiejętnościami stoi obok świeżaka i wie, że ten ma wyższą pensję niż on, a do tego mniejsze wydatki, bo jakie wydatki ma młody człowiek, który jeszcze nie założył rodziny i nie wziął kredytu hipotecznego.

Wygląda na to, że coraz dłużej przystosowujemy dzieci do życia w społeczeństwie, udogadniając im, bardziej niż sobie samemu. Tak, mam na myśli zwolnienie osób w wieku do dwudziestu sześciu lat z płacenia podatku. Wrzucamy niebotyczne sumy w koszty przedłużonego wychowania i liczymy na to, że odcięcie młodych ludzi od tego przywileju, po ukończeniu odpowiedniego wieku nie będzie dla nich stanowiło żadnego zagrożenia. Ciekawe jak się poczują, kiedy skończą dwadzieścia sześć lat i będą na etapie zakładania rodziny, a pensja się skurczy? Ciekawe jak każdy z nas by się poczuł, jakby mu odcięto ćwierć pensji z którą nauczył się żyć.

Usilne pompowanie w młodych poskutkuje tym, że tylko się zatrzymają na dłużej, a potem pojadą do innego kraju powiększać jego populację, bogaci w doświadczenie i pewność siebie. Nie ma co się oszukiwać, że będzie inaczej.

Kwota wolna od podatku to osiemdziesiąt pięć tysięcy rocznie, z tego wychodzi ponad siedem tysięcy miesięcznie kwoty nieopodatkowanej. Kto pokryje straty? No ba, my wszyscy się postaramy, my – dwadzieścia sześć plus. I stojąc obok siebie w jakimkolwiek miejscu pracy, możemy sobie pooglądać osobę, którą w danej chwili wspieramy finansowo.

Zagotowałam się, przyznam. Odezwał się we mnie bunt. Najlepszym co mogłam sobie zaaplikować na ten stan, była muzyka, w której było trochę krzyku i szczypta ironii…